4-go czerwca nadszedł w końcu dzień upragnionego, odbywającego się rokrocznie rajdu po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Jego celem jest nie tylko zanurzenie się w pięknie walorów przyrodniczych tej krainy ale również zdobycie wiedzy, a także umiejętności poprzez doświadczenie. Kiedy rankiem szykowaliśmy się do drogi, wielu nie tyle w nas wątpiło, co raczej współczuło, że aura dla wędrowców wyjątkowo dziś niełaskawa. Nic bardziej mylnego! Idąc za przysłowiem: „Kto chce łowić ryby, niech się wody nie boi”, uśmiechnęliśmy się do deszczu i z zapałem rzuciliśmy się w toń turystycznej przygody. A czekały na nas nie lada niespodzianki! Pierwszą z nich było odkrycie, że tak niedaleko Częstochowy, znajduje się prawdziwa pustynia piaszczysta – Pustynia Siedlecka. Na chwilę przenieśliśmy się w gorący klimat największej pustyni świata Sahary, zgłębiając przy okazji wiedzę o starożytnym Egipcie, faraonach, Dolinie Królów, dużo by jeszcze wymieniać, by skoncentrować się poprzez Pustynię Błędowską, właśnie na Siedleckiej. Kształtowana przez tysiące lat siłami lodowca, morza, a także człowieka naprawdę potrafiła nas zaskoczyć.
Kolejnym przystankiem było wzniesienie o wysokości 370 m n. p. m. wraz z malowniczą Jaskinią Na Dupce. I tu znów, mogliśmy prawdziwie, własną dłonią dotknąć krasowego krajobrazu, poczuć chłód pieczary, chłonąć niesamowitość tego miejsca. Przy okazji usłyszeliśmy o życiu prehistorycznego człowieka epoki neolitu na terenach Jury. Jego stylu życia m.in. panowania nad ogniem, wytwarzania ceramiki, używania łuku.
Następna atrakcja czekała w Rezerwacie przyrody „Ostrężnik”. Jakże wielką była nasza radość, kiedy ponownie ujrzeliśmy jaskinię! Jaskinię Ostrężnicką, z charakterystycznym ogromnym do niej wejściem i kolumną po środku, kojarzącą się z przegrodą nosową. Wiele ciekawostek na temat jaskini ściśle wiązało się z historią zamku, który zbudowano w XIV wieku na skale nad jaskinią.
Pełnia wrażeń tego co zobaczyliśmy, usłyszeliśmy oraz dotknęliśmy chyba spotęgowała głód i w końcu przyszedł czas na pyszny poczęstunek z pieczoną kiełbaską.
A po nim…właśnie! Sprawdzenie naszej, we wspaniały sposób zdobytej wiedzy.
I tak oto, wszystko co dobre, szybko się…. nie kończy! Udając się w drogę powrotną, nie sposób było odmówić sobie wizyty u Bramy Twardowskiego – imponującej swym kształtem skalnej formy, tym bardziej, że od początku wyprawy postać Pana Twardowskiego towarzyszyła nam w legendach snutych przez przewodniczkę dzisiejszej wycieczki p. Iwonkę. Opowieści przystrojone w charakterystyczny dla zwiedzanych miejsc ubiór podkreślał klimat i wyjątkowość przyrodniczo-kulturowych cudów malowniczej Jury.
Nad naszym bezpieczeństwem, służące zawsze ciepłym słowem i tętniące humorem czuwały p. Kamilka i p. Małgosia. A my, młodzi wędrowcy, choć nieco zmęczeni lecz szczęśliwi czekamy na kolejny rajd.