Kilka lat temu opuścił mury naszego gimnazjum, gdzie był w czołówce najlepszych uczniów. Poszedł do szkoły zawodowej, ale gdy ukończył osiemnaście lat zrezygnował z niej, bo chciał czegoś więcej. Dziś uczy się w liceum wieczorowym, pracuje i za rok zdaje maturę.

Z Rafałem Miżejewskim o tym co było, jest i będzie rozmawiała Kamila Cisłowska:

Kamila Cisłowska: Rafał, czy pamiętasz początki swojej edukacji?

Rafał Miżejewski: Pamiętam doskonale, chociaż wcale nie chciałbym tego pamiętać. Podstawówki nie wspominam dobrze. Niczego na lekcjach nie rozumiałem, więc coraz słabiej sobie radziłem. Nie brałem udziału w uroczystościach szkolnych, bo po prostu nie chciałem. Moja klasa była „zryta”. Zawsze wszystko było na mnie jak coś się stało. Mama ciągle była wzywana do szkoły i miała tego dość. Potem miałem nauczanie indywidualne, ale to też nic nie zmieniło.

Jak to się stało, że znalazłeś się w naszej szkole?

Mama dostała od kogoś folder szkoły. Pojechała, zapisała mnie i zacząłem chodzić. Trochę się obawiałem, wiadomo, nowe miejsce, nowi nauczyciele i koledzy. Bałem się, że będzie źle.

I co się okazało?

Okazało się, że tutaj przez rok nauczyłem się więcej niż przez wszystkie poprzednie lata. Tutaj nauczyciele mieli inne podejście do ucznia. Każdemu z nas tłumaczyli lekcje osobno. Indywidualnie. Jak nie zrozumiałem, to tłumaczyli jeszcze raz. I już rozumiałem. Byłem w pierwszej trójce najlepszych uczniów gimnazjum. Dobrze zdałem egzamin – otrzymałem 94 punkty na 100 możliwych.
Pod koniec trzeciej klasy poczułem, że mogę iść do szkoły zawodowej.

To jakbyś określił naszą szkołę?

Super szkoła. Mega szkoła. Tu się tyle działo – ciekawe lekcje, fajni nauczyciele, wycieczki, zawody. Brałem udział w występach i prawie zawsze grałem główną rolę. Tu już chciałem występować. Przełamałem lęk. Dzięki tej szkole podciągnąłem się w nauce i wyszedłem na prostą.

Jaką szkołę wybrałeś po ukończeniu naszego gimnazjum?

Poszedłem do Zespołu Szkół Samochodowo – Budowlanych. Dużo się tam nauczyłem – umiem wymienić świece, zmienić klocki hamulcowe, amortyzatory, koła. Takie drobne naprawy. Ale grzebanie w smarze mnie nie kręciło. Chciałem czegoś więcej. Gdy skończyłem osiemnaście lat, wypisałem się i poszedłem do liceum wieczorowego.

Dlaczego wybrałeś liceum wieczorowe?

Chciałem godzić naukę z pracą. Nie rozumiem jak można być dorosłym i być na garnuszku mamusi. Trzeba sobie jakoś radzić i kiedyś się usamodzielnić. Byłoby mi wstyd prosić mamę o pieniądze. A tak pracuję przy kostce brukowej, wszystko sobie kupuję za swoje. Wiem ile trzeba pracować, żeby na chleb zarobić.

Jak sobie radzisz w liceum?

Dobrze. Mam piątki, czwórki, kilka trójek. Chodzę tam, żeby się uczyć. Mam poważne podejście do życia. Nie rozumiem ludzi, którzy w liceum zachowują się jak dzieci w podstawówce.

Uczysz się, pracujesz, a czy pomagasz w domu?

Jasne. Robię wszystko. Zakupy, pranie, prasowanie. Ostatnio nawet zacząłem gotować.  Upiekłem też sernik – nawet mi wyszedł. Mama jest po operacji, nie może dźwigać, więc pomagam, kiedy tylko mam czas. Finansowo też mamę wspomagam.

Co jest dla Ciebie ważne w życiu?

W tej chwili najważniejsza jest mama, szkoła i praca. Znajomi też. Czasem chodzę na jakieś imprezy. Ale jak poznaję nowych ludzi to patrzę, żeby coś mieli w głowie, a nie siano. Żeby byli dojrzali. Bo ja jestem dojrzały.

Jakie masz plany na przyszłość?

Chcę pracować, żeby odciążyć mamę. Tyle lat mnie wychowywała, więc teraz należy się jej ode mnie pomoc. Zamierzam zdać maturę. Jak zdam to chcę zrobić jeszcze drugi kierunek w liceum- administrację. Potem może jakieś studia, ale jeszcze nie wiem jakie.

W takim razie życzę Ci, żeby Twoje plany się zrealizowały. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

IMG_9813